Stoję w parku, jest późny wieczór. Cała dygoczę z zimna i wściekłości.
- Jak mogłeś?! – krzyczę, do bruneta stojącego naprzeciwko – jak mogłeś
mi to zrobić?!
- Gabrielle to nie tak, to nie było tak… – mówi do mnie. Kłamie w żywe
oczy.
- Widziałam Was! Widziałam Ciebie i tą sukę. Jak możesz wmawiać mi, że
to nie prawda?
- Przepraszam. Elle Kocham Cię. Ona nic dla mnie nie znaczy – nie
wierzę w ani jedno jego słowo. Czuję jak po moim policzku spływa jedna
samotna łza. Nie Gabrielle, nie płacz. Nie możesz mu pokazać jak bardzo Cię zranił.
Jest dupkiem, nie warto.
- Nie bądź śmieszny – prycham - kochasz mnie? Gdyby tak było, nie
poszedłbyś z nią do łóżka! Zaraz mi powiesz, że ona sama ci do niego wlazła.
Jesteś ścierwem Eliot. Nienawidzę cię – mówię to, po czym odwracam się by
odejść. On jednak łapie mnie za ramię i zmusza bym się odwróciła.
- Nie możesz odejść. Beze mnie jesteś nikim. Rozumiesz? – syczy przez
zaciśnięte zęby. Mrugam szybko, kilkakrotnie nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.
- Nie Eliot, to ty jesteś nikim…
Puść mnie! –krzyczę, po czym wyrywam się i zaczynam biec. Biegnę na
oślep. Czuję, jak ogarniają mnie pierwsze spazmy bólu. Czuję się zraniona i
oszukana, jak zabawka, która się znudziła i wymieniono ją na inną, nową i
lepszą… Łzy spływają po moich policzkach coraz to większymi strumieniami, nie
umiem ich powstrzymać. Ból narasta a ich z każdą sekundą jest więcej. Zamazują
mi obraz i nie widzę już dokąd biegnę. Po prostu biegnę. Pragnę uciec, znaleźć
się jak najdalej od niego. Pragnę zniknąć, rozpaczliwie pragnę zniknąć… Słyszę
kroki za sobą, próbuje mnie dogonić więc przyspieszam.
- Gabrielle uważaj! – na te słowa, zatrzymuję się gwałtownie. Podnoszę
głowę i widzę rozpędzony samochód. Ostre światło reflektorów razi mnie w oczy. Nim
zdołam zareagować w jakikolwiek sposób, uderza we mnie. Przez moje ciało
przechodzą fale ogromnego, palącego bólu. W tym momencie, przestaję czuć
cokolwiek poza metalicznym smakiem krwi w moich ustach.
Zawitałaś do mnie, więc wypadałoby zawitać do Ciebie, prawda?
OdpowiedzUsuńKurczę, zakończyłaś w takim momencie, ale przyznam się, że zachęciłaś mnie do dalszego czytania! Co się stanie z Gabrielle? Umrze? Nasuwa mi się dużo pytań, więc żeby poznać na nie odpowiedzi - idę czytać dalej!
Zdobyłaś czytelniczkę ^^
Pozdrawiam i życzę weny, Julie.
Witam Cię bardzo serdecznie, moja pierwsza czytelniczko! Jest mi niezmiernie miło Cię tutaj gościć.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zaciekawiłam Cię już pierwszym rozdziałem i mam nadzieję, że zostaniesz już na stałe :)
Miałam już wczoraj zacząć czytać, bo trafiłam na Twojego bloga zupełnie wieczorem, przed samą północą. Teraz czytam, i kurde - nareszcie coś mnie nie nudzi po kilku zdaniach, tylko pochłania. Kobieto, dziękuję Ci za odmienienie mojego dzisiejszego dnia, paroma dobrze dobranymi słowami.
OdpowiedzUsuńJedynie przyczepić się mogę do tego, że w opowiadaniach zwrotów do kogoś nie piszemy z dużej litery (przynajmniej z tego, co ja się orientuję). Mniejsza o to. Wciągnęło mnie na samym początku, a mnie trudno zachwycić. Lecę czytać dalej i mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą równie ciekawe :D
Pozdrawiam, i zapraszam do mnie:
http://swiat-animy.blogspot.com/